Tyrkowa Sesja

Moordziak

Chwieję się tak, że można by mnie pomylić teraz z żulem narąbnym denaturatem. Dalej dygoczę.
- To ten emo-boy... - stwierdziłem tylko, szczękając zębami, kiedy usłyszałem bardzo wymowne "nawet mój nóż mnie nie rozumie!".

Tyrek

Coś ty z nim robił, co!? Tak w ógle to co za emo lubi się ciąć... przecież potem krew leci... brrr... W ogóle to ty się ciąłeś!? Nie zdziwiłbym się dlaczego krwawisz...

Moordziak

- Nie, nie ciąłem się! - prychnąłem. - Drasnąłem się shurikenem! A tego emo-boya o mało VIID-screenem nie zabiłem.

Tyrek

Zabiłeś moją dusze, ty bezczelu! Z zaułka wychodzi Ezechiel ze swoim nożem w ręku. Podręczyć mnie przyszliście!? Sam to zrobie! I tak mnie nei rozumiecie! Buuu... wy...WY ŚWINIE! Ja się na was obraże i będę płakał, ale co to was może obchodzić. Was nie obchodzą przeżycia biednego dziecka! Osmaotnionego i poniewieranego dziecka! Bo wy już tacy jesteście i niestety na waszą jak i na inne rodzaje łupoty nie ma lekarstwa! Tak, dręczcie, mne! No dręczcie! Przecież wy to lubicie! Szczególnie ten co rzucił we mnie VIDD-Screenem! Ah jak ja was nie lubię. A wy mnie wcale nie rozumiecie! Buuuu... aaaaa! Ezechiel po swojej wielce porywającej przemowie rozpłakał sie na dobre i położył na ziemi waląc w nią pięściami.

- Ale z ciebie popaprane dziecko... Nisroch zniesmaczył się.
- Ja... ja się zabije! Zabije się i będziecie mnie mieli na sumieniu, którego nie macie! Zabije się, o! Zabije i już! Powiesze się i napiszę przepiękny wiersz o tym jakie to życie bezsensowne... NIE! Ja nie napiszę wierszu! Jestem sobie taki mały beznadziejny, gdzie tam wiersz! Ja chyba sieę i dobrze nie powiesze... Ezecheil rąbnął głową w ziemie i zaczął łkać.

Moordziak

Mimo, że nadal byłem bardzo osłabiony zacząłem rechotać jak głupi, prawie tak, że nie mogłem ustać na nogach.
- Achahahaha!!! Jaki kretyn! Aahaha... Nie! no ja nie mogę!! - łzy stanęły mi w oczach, uniosłem zakrwawiony nadgarstek żeby je wytrzeć i rozmazałem sobie ejdynie mąkę.

Tyrek

Ty zły człowieku! Ty nie masz sumienia! Jesteś zły, wulagrny, agresywny... a ja taki biedny i ty się jeszcze nade mną znęcasz bezczelnie? A no tak.. taki jest BEZsens życia i nie rozumienia innych ludzi! Ezechiel rozkraczyłsię na ziemi jak małe dziecko. Pochlipał chwilę i z plecaka wyjął zapakowany w walizkę komplet pozłacanych żyletek wysadzany diamentami. Wziął jedną i zawinął rękaw , który podobnie jak cała bluza był w szachownicę. Ukazał się wam zabliźniony nadgarstek. Swoimi rękoma z pomalowanymi na czarno paznokciami przeciągnął żyletką po skórze. Potem złapał ją pod ninnym kontem i zaczął coś pisać, mocno wbijając ją sobie w skórę.

Moordziak

- Dobra, chodź! - powiedziałem, kiwając głową i strzepując sobie z włosów mąkę. - Nic tu po gapieniu się na poszczelonego smarkacza, któremu w tyłku się poprzewracało! I po cholerę się tniesz?! Nie boli cię to?!

Tyrek

Boli... ale nie tak jak boli mnie dusza po twoich słowach! Nisroch bezsłownie złapał cię pod ramie i zaczął prowadzić. Ja też już sobie pójdę. Chłopak zebrał żyletki do plecaka. Nefitde! Choć tu! Z zaułka wyszedł niebieski smok i złapał promieniem magnetycznym Ezechiela. Zaczął się on powoli przed wami wlec.

Moordziak

- Nie mogę na tego dzieciaka patrzeć!! Rzygać mi się już chce!! Tym dzieciom to teraz się nie dogodzi!! co za czasy!! Normalnie jak ten kretyn Rosiel!! Też się tnie! Co prawda ma inne powody, ale jednak!!- westchnąłem. - I czemu on idzie tam gdzie my?!?!?

Tyrek

Rosiel... a to on też jest nierozumiany...? Ezechiel wyciąga VIDD-Screen i dzwoni. Tatusiu... mam nowę kolegę, który też jest nierozumiany, ale nie wiem, gdzie on mieszka... chlip! A ja się chce z nim koniecznie spotkać! Tak tato.. tak... nooo... Ezechiel w ostatnich słowach powtarza adres domu Gabriela. Ciekawę skąd ojciec Ezechiela mógł wiedzieć? Ezechiel zmienia kierunek, akurat do Gabrysiowego domu. Idę porozmawiać z kimś kto mnie przynajmniej zrozumie! Chlip!

Moordziak

Przysięgam, ze gdybym mógł to bym walnął głową w stół.
- On Rosiela skatuje! Albo gorzej: zaprzyjaźnią się! Wiesz, jak mi to reputację zniszczy? "Młodszy brat, kumlujący się z emo!"

Tyrek

Wyobrażam sobie. Ale tacy emo-boye to są nieobliczalni. I nie powiedziałeś mi gdzie to się szlajałeś!

Moordziak

- Nigdzie. Po mieście trochę. A ten... ten... idiota... Reveet - wyplułem imię Mechanisty jak jakieś obrzydlistwo, które nie chciało mi przejść przez gardło. - Rozkazał mi... MI! dowiedzieć się o co chodiz na Mieście... i wtedy roztrzaskałem se VIDD-screen, a Teria została porwana. Chciałem ją ratować ale dziabnęłi mnie shurikenem - zrobiłem melancholijny wzdech. - A potem napatoczyli się "elytarni" tropiciele i zawlekli mnie do jakiejść nowomodnej mafii, gdzie wkręcono mnie w robotę. Achh... CHyba sam się potnę!

Tyrek

NIE TNIJ SIĘ! Nisroch aż podskoczył do góry. Jak to nowomodna mafia? SO coś wykombinował czy jak? I Reevet-ten bezczel w ogóle ci coś rozkazał... robi się co raz to bardziej zuchwały.

Moordziak

- Spokojnie! Spokojnie! Co się tak denerwujesz? To był tylko taki żart... he he... z tym cięciem się... Zresztą nieważne. Co do tej "nowomodnej mafii", to ich szef mówił coś w stylu: "Nie jesteśmy nędzną bandą kradziei jak Smocze Oko... my jesteśmy po prostu gangiem. Albo jak kto woli: mafią. Jesteśmy bardziej opłacalni od zwykłych drużyn... bla bla...". A ja niby mam rządzić ich nieudolnym wywiadem śledczym...